Cancion : Troya Artista : Garolo Album : Troya Url : https://www.letras10.co/letra-troya-de-garolo Nie znasz zapragnień i czasu, by zrobić zasób, wywołuje wilka z lasu Apetyt, które każe brać swoje lub nie tylko swoje dla większych zapasów My to normalne ziomeczki nie chłopcy z pałaców Trochę taniego jedwabiu, tu gdzie już przy śniadaniu mowa o drugim daniu (apetyt, draniu) Wciąż tylko myślisz o pożądaniu, wciąż tylko myślisz o przekręcaniu Wiedz, że tu nie ma litości gdy się zaspokajasz czyimś dobytkiem Własne ambicje tu lepiej szanuj, jak masz przesadzić to się lepiej hamuj W świecie, takim jak ten dzień, nie upilnujesz to Ci wszystko zniknie Masz apetyt na kobiety, lecz najczęściej nieswoje niestety Masz apetyt na nocne życie i skręty, osiedla są jak markety Apetyt na adrenalinę, na kokainę, na noce z kurwami i winem Na afer lawinę, na to co w końcu nawinę, na bycie skurwysynem [Refren] Ja mam apetyt na zwroty nie plotki, Troya projekt, świata zakątki Tam sobie strzelam fotki, kiedyś jak pomnik, teraz jak lotnik Ja i moje ziomki, wszyscy przygodni tego czego nie ty głodni Ja i moje ziomki, wszyscy przygodni tego czego nie ty głodni Z gara aż kipi, gotuje w kuchni tu CD za CD Nigdy nie pisałem CV, a linijki takie, że możesz się zdziwić Z daleka od mamałygi, nie Jungle is Massive chodź tak samo Wicked I nie ma co kurwa się ślinić, tylko wyciągnąć pozytyw Apetyt, apetyt na bycie wciąż lepszym Padlinę wyrzucam na śmietnik Jaki by nie był sos, bo czasem o mały włos Rozchodzi się tu... a mówili nie dziel na niedźwiedziu skóry I w sekundę stajesz się miękki jak budyń I cieszą się kiepy, choć Twoje porażki to nie ich sukcesy Jakbym sam tego nie przeżył to bym nie uwierzył Bierz co się należy, nie na krechę, nie na zeszyt Miej apetyt na coś więcej niż tu [dają inni] Na płytę rośnie aptetyt, po necie latają snippety Telefon dzwoni, to Stepy, pytają o tracki już wysyłam bety Numery same konkrety, linijki same konkrety Chcesz gadać same konkrety, nie mam już czasu na bzdury i bzdety Wpadam do ziomka co lubi grać ety Kolorowe bonga, smakowe blety, konsole, smartphony, tablety Złote kiety, markowe buckety, na towar ma zawsze apetyt Nie bawi się w sztuki, on łyka pakiety W słoikach najlepsze bukiety, jak coś se ubzdura to nie żal monety W mieście gdzie ciągle balety, na stole dwie sety i zwija z dwusety Klimpas z domieszką fety, co przy spływie gardło Ci tnie jak żylety O świecie ogólnej tandety, co żre jak syntety, piszę z lekkością poety Na to mam ciągle apetyt, na to mam ciągle apetyt Od kiedy pamiętam to poszukuje to Boga w ludziach Ale nie widziałem (go), to trochę pojebane, co I nawet gdy patrzę tu w lustro nie widzę tam odbicia jej Na co dzień szukamy tu Boga trzymając się z dala od niego Apetyt, apetyt, apetyt, apetyt, apetyt My to destrukcyjny gatunek na czele toczy się tu stale wojna o kwit Biegnę, biegnę jak wilk, żeby nie więcej mieć, tylko lepszym być Apetyt, apetyt, apetyt, apetyt, apetyt Wam rośnie tu naglę apetyt na płytę Tak nagle im urósł tu apetyt na mnie Mi rośnie apetyt tu na lepsze życie Wśród ludzi, którzy się cenią od zawsze [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska] ========================== Letra descargada de Letras10.co ==========================