Cancion : Blizny (Mea Culpa) Artista : Mikser Album : Demonologia II Url : https://www.letras10.co/letra-blizny-mea-culpa-de-mikser Odzyskuję świadomość w jakiejś brudnej ubikacji Oddech jakbym pił berbele ze szpitalnej kaczki Ciężkie bicie, draksy, zarzygane laczki Pisał o tym Nietzsche, znów otchłań na mnie patrzy Telefon od matki, nie ma opcji bym odebrał Ledwo łapię tlen jakbym miał strzaskane żebra Chyba coś ze mną nie gra, całe ciało mnie boli Tańczę z diabłem przy akompaniamencie paranoi Pamiętam jakiś stolik, pamiętam jakieś driny Ćma barowa, biby, niedobór melatoniny Nie wiem, kim byli ludzie, którzy robili mi zdjęcia Mam nadzieję, że to sobie wszystko wkręcam, demencja Pierdolony ciężar, objawy delirki Resztka świadomości rzęzi jak zatarty silnik I muszę być silny, choć stres za gardło łapie A czarne wizje wiją się jak kokony pijawek Koszmary na jawie w psychodelicznym cyrku Znów gram pierwszoplanową rolę urwanego filmu Kilka nowych sińców, skąd je mam, nie pamiętam Strach w bebechach pełza jak jebana skolopendra Cmentarz szarych komórek, nie śpię po nocach Zimne poty, odór toksycznego osocza Stoję z opaską na oczach pod egzekucyjną ścianą A złe myśli jak kruki rozszarpują tożsamość Tutaj lekarze nie kłamią, więc skumaj to typie Że balet w za dużej dawce, może zrobić z ciebie cipę A życie cię nauczy właśnie tego małolacik Że docenisz psychiczne zdrowie wtedy, jak je stracisz Blizny, blizny, mea culpa x3 Obłęd, paranoja, autodestrukcja Blizny, blizny, mea culpa x3 Osiedlowa chemia, psychotropy, wódka Zamknięty w dwóch światach, tu szukam symetrii Geometrii, pętli, co na szyi mi tętni Pierdolony bad trip mam jak Jimi Hendrix Nieskończony mętlik, poskładać jak tetris Wciąż uboczne efekty, rozdwojenie jaźni Strach to konsekwencja naszej wyobraźni Na rezerwie wskaźnik, gdy czas ciągle pędzi Pisał o tym Freud, że to, to popęd śmierci Nęci ta rozrywka, narko i alko, znam to Mój hedonizm to dziwka, a egoizm jej alfons Szewc bez butów chodzi, a innych uczy fachu Tak ja uczyłem życia, nie czując w ustach piachu Budując dom bez dachu, nie przewidziałem burzy Dziś brachu widzę błąd niewybaczalnie duży Aniele stróżu, stróżu, strzeż już się mego ciała A raczej głuchej ciszy, która po nie została Psychoaktywny dramat, tu w taniec śmierci grasz Chcesz zniszczyć piękny umysł schizą tak jak John Nash Jak Don Juan DeMarco, jak Donnie Darko Dziś na każdym osiedlu jest jakiś narko-hardcore Rozkmiń czy warto zakleszczyć się w tej matni Lot nad kukułczym gniazdem jak Randle McMurphy Moralniaki, zjazdy, demony, deprecha Blizny na psychice, nie obeszło się bez echa Posypana krecha towarzyszy zjazdom Wciąż to samo gówno, tylko pod inną nazwą To zaburzeń pasmo, efekty spożycia Ocknij się nim zwichnie cię do końca życia Blizny, blizny, mea culpa x3 Obłęd, paranoja, autodestrukcja Blizny, blizny, mea culpa x3 Osiedlowa chemia, psychotropy, wódka ========================== Letra descargada de Letras10.co ==========================