Cancion : Equipment Artista : Onar Album : Equipment Url : https://www.letras10.co/letra-equipment-de-onar [Refren] Jestem z miejsca, które od zawsze pierdoli policję Uśmiech na twarzy, Adidas Equipment 90, 9-7, 9-5 Za nawijki propsy Szama od chińczyka Na ścianach bombing Na ścianach ksywki dla potomnych Się prują dziwki, które nie mają takich wspomnień [Zwrotka 1 Onar] Kiedyś Ursynów dobry szlak przerzutowy Kiedyś Cybisa Straße Ja i moje ziomki wiem po co jest majk, pcham na cały kraj Coś co musi Cię obudzić Jak naprawdę ciężki bas Jebać cały fałsz Miękki jak hash Robimy robę, która wgniata w fotel jak naprawdę ciężki bas Nasze ksywy to nie nickname na youtube Pierdole twój fejm, twoją stylówę Mówisz nie jestem modny Robię to co lubię Połóż mi białe róże, moje płyty na trumnie [Refren 2] Gimby wierzą teraz w to co widzą w klipach Nie wiedzą ile waży ból i znieczulica Nie wiedzą co jest na podwórkach i ulicach A ja se siadam i nawijam i nagrywam Gimby wierzą teraz w to co widzą w klipach Nie wiedzą ile waży ból i znieczulica Nie wiedzą co jest na podwórkach i ulicach A ja se siadam i nawijam i nagrywam [Zwrotka 2 Pezet] Wielu wariatom tu na hawir wjeżdżała policja Poszukiwani byli coś jak Al Zarkawi za swój kwit z ryzyka WaWa nie Abu Dhabi, Ursynów, stolica I choć nas nikogo nie zabił, to są historie życia Czasem serce krwawi, wyrzucam tu na bitach prawdy A nie kręcę film jak Kusturica Biorę majka jakbym miał karabin, punch – jak strzał z kopyta To ścina z nóg jak śliwowica Mam wspomnienia dobre Chociaż czasem mordy były głodne Powstawał hip-hop na Ursynowie Buty sportowe i szerokie spodnie I to było nowe jak powstawał hip-hop na Ursynowie I więcej dla nas znaczą niż pieprzony bitcoin Choć żyliśmy szybko Niby nie mieliśmy nic, lecz mieliśmy wszystko Chociaż czasem ten pieprzony dzień ciągnął się jak sitcom No i zawsze gdzieś na ławce siedział typek z fifką Ja mieszkałem wtedy na Puszczyka, Onar na Cybisa Znajdź we mnie naturszczyka, nie farbowanego lisa Nie wiem w co gimby w sumie wierzą dzisiaj Ale chyba w ten brudny hajs w drodze od mamy na tenisa [Refren 3] Gimby wierzą teraz w to co widza w klipach Nie wiedzą ile waży ból i znieczulica Nie wiedzą co jest na podwórkach i ulicach A ja se siadam i nawijam i nagrywam Gimby wierzą teraz w to co widzą w klipach Nie wiedzą ile waży ból i znieczulica Nie wiedzą co jest na podwórkach i ulicach A ja se siadam i nawijam i nagrywam [Zwrotka 3 Bilon] Brzeg lewy, na Moko, Morskie Oko Raczej z niskiego startu lecimy na wysoko Jest blisko, wszystko w zasięgu ręki Kiedyś chłopcy z osiedli musieli się zakręcić Dziś nie ma chwili na przemyślenia Z bomby zalewa nowe, opakowana ściema Uważaj krąży ból, zalewa znieczulica Dom miałem z kart Wychowała mnie ulica Nie jeden ślad by twardo stać na ziemi, coś zmienić Coś zrobić by nie lądować w celi Rap to ucieczka z getta do swego świata Skrzydła już mam, teraz po prostu latam I ty możesz latać, jeśli zwyczajnie tego chcesz Wiem, ciężko się jest poderwać, jednak kiedy już się wzbijesz Pięknie jest szybować ponad zwyczajnością [Refren 4] Gimby wierzą teraz w to co widza w klipach Nie wiedzą ile waży ból i znieczulica Nie wiedzą co jest na podwórkach i ulicach A ja se siadam i nawijam i nagrywam Gimby wierzą teraz w to co widzą w klipach Nie wiedzą ile waży ból i znieczulica Nie wiedzą co jest na podwórkach i ulicach A ja se siadam i nawijam, i nagrywam ========================== Letra descargada de Letras10.co ==========================