Cancion : Hometown Artista : Sarius Album : Antihype Url : https://www.letras10.co/letra-hometown-de-sarius [Refren] Nie umiem już martwić się, patrzę tak Że cokolwiek powiedzą jest mi obojętne Niby znów, niby gdzieś, nigdy sam Wchodzę w tłum, muszę z lękiem mierzyć się wewnętrznie [Zwrotka 1] I chyba się nigdy nie dowiem, ej Co to znaczy nie mieć wyjebane, nie żyję normalnie I nie płacze, że nie ma już windy starej z tagiem Teraz takie są, teraz nowe, teraz fajne Teraz papier, nie jestem dzieciakiem Już nie z buta, teraz furą, ale z tą samą ekipą, bo nikogo już tak długo nie znam Znieczulone płuco, znieczulone twarze, znieczulone serca i u mnie ten stan U ziomka też tak, nie wjeżdżaj, gaduło, tu coś o kompleksach Wchodzę na grubo, a muskułom nic nie zawdzięczam Nie wszyscy mnie lubią, bo wszyscy to wiedzą, że sam zaszedłem tu dalej niż mogłem, nie jest tak? Z polaną wódą, przybijam piątki swym ludziom, nie jest tak Tutaj gdzie mieszkam nie wszyscy to lubią gdzie mieszkam Nie kłaniam się kurwom, co mówią mi, życzą mi żebym przestał Bo sami przestali już znaczyć cokolwiek, nie jest tak? Dużo za dużo, a ten staff nie ten sam Nie dla mnie agresja i chora zemsta, a jednak Chce tylko słońca, chill na alejach, a jednak Z nikim tutaj nie dzieli mnie przepaść, bo wiesz jak? Palimy skuna, nie gadam o wersach, a jednak Czekam aż skończą robotę, bo tak to nuda- jestem sam Się kręcę jak tramwaj na pętlach To dla tych co na tych osiedlach Co z nimi się witam, nie żegnam Dla innych nie starczy już miejsca Znowu powracam w te miejsca Powtarzam się jak właśnie w wersach Wszystko się zmienia, lepiej umieraj Wszystko się zmienia, lepiej umieraj Wszystko się zmienia, lepiej umieraj Wszystko się zmienia, wszystko się zmienia... [Zwrotka 2] Sami znamy zmiany Nadużycie w weekend odwrotnie proporcjonalne Do bycia normalnym w tyrze Dile z mieszkań starych, paki lecą do was samych Od melanży, krew, przypały, nuda, nie ma po co wybić z chaty Jeden taki, co mnie skroił z kabzy, kiedy byłem mały Stoi, prosi koło Żabki, nie mam złości, teraz żal mi jego japy, takie czasy Dzień dobry do wychowawcy, nie poznaje chyba albo nie chce raczej Wybacz taki świat dziś, znowu kwiatki w sprawach nagłych, umarł, nie ma go, a miał być W pubie z nami świat jest chamski, chce Cię zranić, mówią jedni, drudzy Nie, bo zakochani, łatwo się zmieniamy dla nich Napotkany gdzieś na stacji koleś z klasy hajs wymienił na nic Automaty, a na twarzy napisane ma przegrany Chociaż mówi, że wygramy, jak mu rzucę kwit na zmiany Troska, wiara w jego plany, ja z powyższych nie mam żadnych, hej! Zjeżdżam z trasy, nie myślę nad tym, znów mam te jazdy Słyszę złe mantry, horyzont, cienie, widzę nad nim Tysiąc! [Refren] Nie umiem już martwić się, patrzę tak Że cokolwiek powiedzą jest mi obojętne Niby znów, niby gdzieś, nigdy sam Wchodzę w tłum, muszę z lękiem mierzyć się wewnętrznie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska] ========================== Letra descargada de Letras10.co ==========================