Cancion : Czarna Kawa Czeka Artista : Taco Hemingway Album : Flagey Url : https://www.letras10.co/letra-czarna-kawa-czeka-de-taco-hemingway [Zwrotka 1] Nie lubię rozmów, które brną donikąd Nie lubię pytań o to, ile Taco ściągnął ziko Nie lubię, kiedy ktoś próbuje sobie zajrzeć we mnie Zabrać, co cenne, więc nie otwieram komornikom Fifi to Polak, co wygląda niby Portoriko Temat jak TV, no bo w sumie wisi, mordo, mi to Ciągle w tym szale jak Sir Alex, kiedy kopnął bidon W pierwszym singlu rapowałem, że chcę zdobyć milion A dziś mówią, że zmieniłem się, mój bóg - pieniądz I że łańcuchy sobie noszę w płatkach róż siedząc Że kiedyś to bym te łańcuchy zaklinał jak voodoo Dziwne tylko, że mam trzy na okładce debiutu Oczernić chcą me kroki, chowaj tę pastę do butów Atrament jak czerniak, na papierze mam masę przerzutów Ciągle se w poczet ino wchodzę jak pasterz kogutów Znowu zniknąłem, nie mów, że nie mam jak hustler odruchów [Zwrotka 2] Ziomek, hakuna matata Nie będę martwił się, że znów ktoś o mnie bzdury nagadał W tym dziwnym światku brak pokory, każdy tu jest sarmata Chadzają po Koszykach i nurkują w purée z batata, uh! Tagują mnie na FB i IG Nietrafiony pomysł, jakbyś chciał pić setkę z Milikiem Proszę cię, chowaj telefon, jeżeli jesteś w ekipie I patrz mi w oczy, jak rozmawiasz albo nie chcę cię widzieć, kolego Nawet nie wiem, co im jest do tego Przynajmniej wszedłem bez kolejki, no tyle dobrego Kiedyś ten bramkarz by mnie przecież strofował za kicksy Pewnie bym kłócił się, on pewnie powiedziałby: "idź z tym " Jestem w Miłości, ale nie ma już miłości we mnie Jedynie te stany lękowe, wątpliwości we mnie Może umarło serce, a może po prostu drzemie Wszyscy wiedzieli przecież, że się kiedyś w końcu zmienię, uh! Woo, czarna kawa czeka Pytasz mnie, co u mnie, odpowiadam: "stara bieda" WWA, portrety jak obrazy Canaletta A ty ciągle piszesz sobie mity, nie udawaj Greka [Zwrotka 3] Chyba zrobię trzecią zwrotkę Wciąż pamiętam, kiedy stałem pod jej oknem Kilka byłych dziewczyn ciągle wierzy, że dorosnę A jedyne, co tu rośnie, jest to portfel Gorzej, że niektórzy ciągle myślą, że to postęp Myślą, że pieniądze dadzą życie boskie Gdy zaczynają pogoń, brak im sił na inne opcje To jest problem, który nigdy ich nie dotknie Fortuna ciągle szczerzy do mnie kły, a ja mam dość jej Słyszę ciągle szepty w swojej głowie, robię głośniej Modlę się, że ucichną na zawsze, gdy odpocznę Gonię ciągle zakazany owoc bezowocnie Kiedy na nią patrzę, widzę przyszłość, widzę coś w niej Zdejmuję różowe okulary, widzę ostrzej Chcę tylko miłości, nie mam żadnych innych roszczeń Gdy ją znowu widzę, brak pomysłu skąd mam wziąć tlen Proszę, błagam, dobry Panie Boże, ty mnie oszczędź ========================== Letra descargada de Letras10.co ==========================